Dawno tu nie zaglądałam, ale czas przedświąteczny cechuje się jakimś takim roztargnieniem (co wcale dziwnym stanem nie jest u mnie) i rozkojarzeniem, skupić mi się trudno na jednej rzeczy. Tak więc zaczętych kilka czeka już baaardzo długo na dokończenie, ale coś tam udało mi się jednak do końca zdziałać. I to wcale nie świątecznie, mam chyba przesyt świątecznej tematyki, dla odmiany coś z innej beczki więc dziś pokażę. Oto Spragniony Pan Kogut -)))
Ale ten kogut wpisuje się też w tematykę świąteczną, tylko tę wiosenną! :) Brawa za inaugurację!
OdpowiedzUsuńJa ci w każdym razie za nią dziękuję! I zabieram się za wysiadywanie.
I na pewno z kogutem wylęgnie się pierwsze jajo, choć tak urokliwego jak Twój spragniony, z tymi kolorowymi, nastroszonymi piórkami nie mam.
A dół szpachlówkowy traktuję jako płotek, bardzo mi się podoba i też SE taki zrobię na gęsinie. :)
Aaa... i w podobnych szarościach. :)
Spragniony Pan Kogut! ;D Super określenie i butelka super :)
OdpowiedzUsuńPłotek też mi się podoba, szczególnie jak się kończy. No... ciekawe jak Rosier ten płotem na jajko przełoży ;D
Ha! Też jestem ciekawa, jak jajo będzie wyglądało z płotkiem, a przyznam się, żem też o takim myślała, ale, że jaj nie posiadam jeszcze, to poczekam sobie na Rosier -)))
OdpowiedzUsuń